Zgłoś naruszenie...
Wybierz jedną z poniższych opcji.
Ten komentarz dotyczy mnie lub znajomego:
atakuje mnie,
atakuje znajomego.
Komentarz dotyczy czegoś innego:
spam lub oszustwo,
propagowanie nienawiści,
przemoc lub krzywdzące zachowanie,
treść o charakterze erotycznym.
Napisz
PANEL

budowackazdymoze

wpisy na blogu

Ciąg dalszy początków

Data dodania: 2017-04-19
wyślij wiadomość

Po zerwaniu wierzchniej warstwy przyszedł czas na wytyczenie budynku przez geodetów.

Standardowo chciałam na już, jak najszybciej itd ale.... doszliśmy do wniosku że przydałoby się jakieś tymczasowe ogrodzenie. Słupki drewniane dostępnestacjonarnie niestety miały ceny jak dla nas zaporowe... Małż stwierdził, że trzeba do leśniczych podzwonić i zapytać o sosnowe stemple. Więc, ten co przed pracą czyli w dalszym ciągu ja bo to nadal ten sam tydzień, ten dzwoni. Z naszych obliczeń wyszło,że potrzebujemy jakieś 60szt. No to dzwonię w jedno miejsce,drugie, piąte...nie ma. W szóstym dowiaduję się, że mają tylko„surowe” drewno i jak chcemy 60szt to będą 3 kubiki i taktrzeba w zależności od tego co weźmiemy rzucić między 160 a330zł za kubik... rozbój w biały dzień do tego transport i robisię nie ciekawie...a to przecież tylko ogrodzneie tymczasowe max narok. Lekko zniechęcona dzwonię do kolejnej leśniczówki i tam Panmówi, że ma nie za grube „pnie” ale, że dociąć musimy sobiesami na wymiar i jakie 3 kubimi? Przecież wystarczy jeden tylko jestmałe ALE drewno ma róźne wymiary między 5 a 8 metrów to co nam się nie przyda to będziemy mogli sobie spalić np w kominku... Taaajasne sosna do kominka...pasuje jak pięść do nosa:P i dałam sobie spokój.

Mąż przegrzebał oferty w interneciei znalazł 85szt stempli sosnowych mniej więcej o jednym wymiarze za 400zł... szybka konsultacja i tak chcemy i tak bierzemy. Szukamy naszybko jakiegoś busa...w naszym otoczeniu dostępnego nie ma. No toco wypożyczymy... dostępność żadna w takim terminie jak chcemy iza taką gotówkę, która nas interesuje. Jak to jest? Tonącychwyta się brzytwy więc dzwonię do Ojca swego żeby nie było zablisko to do Szwecji i mówię, że potrzebujemy na już na 15 bo o16 trzeba odebrać drewno i że się dziać namacalnie zaczniecokolwiek bo ogrodzenie choć byle jakie to nie byle co... i w 5 minmamy załatwionego busa. No nie za długi ale przecież dużo niebędzie wystawało.Decyzja: bierzemy! Latorośl pozostała podopieką Babci- swoją drogą pozdrowienia dla Teściówki :) a my w te pędy po busa z kluczami zostawionymi pod słońcem cokolwiek to nie oznacza...

Hmmm okazuje się na miejscu, że bus no krótki, z nie do końca prostą kierownicą i jak się rusza to zrywny...do przebycia w sumie 200km:P z przerażeniem i uśmiechem na twarzy pojechaliśmy, załadowaliśmy słupeczki, zapłaciliśmy i jechaliśmy z duszą na ramieniu żeby to wszystko nam nie wypadło,no i oczywiście z busem też się nic nie stało. Wybrana możliwie malo uczęszczana droga z częsciowo zwiniętym asfaltem:D szczęśliwie dojechaliśmy drewno zrzuciliśmy, busa odstawiliśmy.

Niedziela pracowita z dzieckiem przy boku. Wspólnymi siłami z przewagą w działaniu Męża, słupki na bokach i tyle działki. Poniedziałek: kontynuacja ze strony Małża.

W czwartek 13.04 wyznaczanie budynku.

Do południa Małżonek pojechał podechy dla Geodetów. Jako człowiek z natury uczynny zaproponowałam,by zakupić łaty i jakieś cieńsze drewienko co by się Geodeci nie męczyli przy wbijaniu...jeszcze dobrze zaostrzone no i zbite wszystko żeby to tak im szybko sprawnie poszło. Jak poprosiłam tak Małż kupił- oczywiście kwestionował zasadność mojego toku myślenia ale tak to jest jak się baba uprze no nie przemówisz do rozsądku, że to takie liche i będzie gorzej wbić... moja argumentacja wiadomo jaka: „mi kupiłeś te łaty i zobacz leżą byle czym sobie poradziłam bo tamtego nie da się wbić... że się połamią? No nie grunt naruszony i będą ładnie wchodzić...”

Geodeci przyjechali i mówią, że zbijać to nie trzeba było bo oni sami mogli itd itd... oczywiście w swej wspaniałomyślności stwierdziłam „ale to żaden kłopotto przecież tylko wbicie 42 gwoździ” (no nie dla mnie przecież nie ja robiłam :P)

Zaczęli wytyczać i wbijać mojego pomysłu elementy. Jak zobaczyłam „młoteczek” z jakim przyszli to sobie tylko pomyślałam, że jak pieprzną to od razu wejdzie i co? Jak pieprznęli to się te listeweczki rozpękły od gwoździa do połowy... z moje „to nie kłopot” zrobił się kłopot dla nich....rozbicie, skrócenie, ostrzenie i tak oto z 1,5m zrobiło się może z 50cm a po wbiciu ledwo co niektóre od ziemi wystają:P

Po bojach toczonych budynek wytyczony.I przyszedł czas na wytyczenie punktu 0 naszego cudownego domu,który z „w-miarę-nowocześnie” wyglądającego stał się domem„a’la tradycyjnym”. Pan Adaptujący projekt, który to czekał na mapki sytuacyjno- wysokościowe (to się tak jakoś nazywa?) niezbędne do adaptacji chyba zapomniał odnieść się do tych danych z tych mapek na które czekaliśmy tyle tygodni i bez których nawet nie tknął naszego projektu w celu nianiesienia zmian... i tak oto nasz punkt 0 mamy na poziomie 93,7cm czy jakoś tak... Po co człowiek chce parterówkę? A no po to żeby nie mieć czy tam mieć możliwie jak najmniej schodów... Pan zapomniał to jakoś tak skutecznie dostosować i zostawił wysokości z gotowego projektu...


budowackazdymoze
ranga - mojabudowa.pl sympatyk
Wyślij wiadomość do autora OBSERWUJ BLOGA
statystyki bloga
Odwiedzin bloga: 3906
Komentarzy: 36
Obserwują: 6
On-line: 9
Wpisów: 13 Galeria zdjęć: 9
Projekt ERIN III G1
BUDYNEK- dom wolno stojący , parterowy bez poddasza bez piwnicy
TECHNOLOGIA - murowana
MIEJSCE BUDOWY - Lubuskie
ETAP BUDOWY - Brak
ARCHIWUM WPISÓW
2017 lipiec
2017 maj
2017 kwiecień

Statystyki mojabudowa.pl
Liczba blogów: 67166
Liczba wpisów: 222825
Liczba komentarzy: 903617
Liczba zdjęć: 681229
Liczba osób online: 307
usuń reklamy
Top 100 blogów

sprawdź listę 100 najczęściej odwiedzanych blogów.

sprawdź teraz
200 zł rabatu + dostawa gratis.
mojabudowakupon rabatowy