W końcu coś
Witam. U nas praca ruszyła na dobre. Nie obyło się bez niespodzianek niestety. Plan był taki: jak najwięcej samemu... od początku: geodeci wyznaczyli nam dom ale źle wyznaczyli na gruncie wysokości. Razem z małżonkiem kopalismy całą sobotę i niedzielę. W poniedziałek i tylko mąż bo ja w pracy, a na czwartek zamówiony beton. We wtorek kręcił małżonek zbrojenie z tesciem bo ja w pracy. Dostaliśmy numer od sąsiada do jego ekipy żeby umówić się na murowanie bloczków bo w sumie pójdzie 1400szt a wiadomo na czasie zależy. Szef przyszedł zobaczyc co do zrobienia i złapał się za głowę: różnica wysokości znaczna... w czwartek z rana wylewac mamy, zbrojenie gotowe w 50% a tu trzeba równać... sam mąż nie ma opcji żeby zdążył wszystko ogarnąć, pomóc nie ma kto więc wzięliśmy ich do pomocy. Także w czwartek ławy wylane a jutro będziemy mieli wymurowane ściany fundamentowe. Wtorek środa zabawa z dysperbitem, na czwartek zamawiamy piach w ilość jak dla nas przerażającej 152m3 w podobnie przerażającej cenie ale nie ma co się dziwić skoro tyle ton w tylu kursach trzeba przywieźć.
Poniżej efekty z pierwszego dnia działań ( z 30 palet wymurowane 20)
Komentarze